środa, 6 marca 2013

Make up atelier Paris- korektor w kremie.

Kilka lat temu przypadkiem odkryłam profesjonalne kosmetyki Make Up Atelier Paris. Ponieważ mieszkam blisko Szkoły Wizażu i Stylizacji Anity Folaron i to właśnie tam mieści się sklep z wspomnianymi kosmetykami musicie mi wierzyć, ciężko mi się oprzeć i nie kupować co jakiś czas nowego produktu. 
Regularnie używam podkładów i cieni tej firmy,natomiast ostatnio moją uwagę zwrócił korektor. Głównym problemem do ukrycia są dla mnie zaczerwienienia oraz sińce pod oczami. Jak do tej pory nie trafiłam jeszcze na idealny kosmetyk z tej kategorii, testowałam już wiele firm i w dalszym ciągu poszukuję takiego, który spowoduje, że będę przecierać oczy ze zdumienia.

Co obiecuje producent bohatera dzisiejszego posta?

* Doskonały korektor w kremie. Rozdrobniona formuła produktu powoduje, że można uzyskać efekt krycia cienką warstwą. 
* Zalecane do stosowania jako kamuflażu- przydatne do ukrycia wszelkich przebarwień.
* Właściwości wodoodporne.
* Produkt bez zapachu.


Korektor ma 2 gramy pojemności i mieści się w wygodnym okrągłym pojemniczku wykonanym z plastiku. Do wyboru jest kilka kolorów, ja zdecydowałam się na odcień 1Y, gdyż idealnie komponuje się z odcieniem podkładu, który posiadam. Jest to ciepły beż- pogromca zaczerwienionych miejsc.




Moje wrażenia odnośnie kosmetyku są jak najbardziej pozytywne:

* Korektor utrzymuje się na skórze cały dzień, nie zmienia swojej formuły.

* Zaczerwienienia i przebarwienia ukrywa bezapelacyjnie. Wystarczy cienka warstwa aby zniwelować mankamenty. Aplikuję go pędzelkiem, a później dodatkowo wklepuję palcem gdyż pod wpływem ciepła lepiej stapia się ze skórą.

* Sińce pod oczami także pozakrywał natomiast myślę, że tam sprawdzi się do używania okazjonalnie- na dłuższą metę może za bardzo obciążać delikatna w tym miejscu skórę.

Dodaję zdjęcia pokazujące jak sobie radzi z sińcami. Przepraszam za włoski poza linią brwi, pęseta już rusza do boju :)


Bez korektora



Po użyciu korektora.


Czy wy również znacie te kosmetyki i macie swoich ulubieńców?

niedziela, 3 lutego 2013

Ulubieńcy stycznia.

Dziś zaprezentuję kosmetyki, które w styczniu towarzyszyły mi często i po które sięgałam z przyjemnością. Zdecydowałam się na 5 produktów. To do dzieła! 



1. Guerlain - Parure de Lumiere w kolorze 03 Beige Naturel.
Ten podkład ratuje mi twarz za każdym razem gdy są na niej oznaki zmęczenia i niewyspania.  Używam go równy miesiąc i jak na ten moment nie znalazłam żadnego minusa. Pięknie rozświetla i ożywia, nie tworzy maski, długo się utrzymuje i ma lekką konsystencję, która dobrze się rozprowadza.

2. Yves Rocher - Pur Bleuet. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu z wyciągiem z bławatka bio. 
Efekt łagodnego zmywania bez pocierania, za to najbardziej cenię ten płyn. Nie podrażnia moich wrażliwych oczu, jak do tej pory radzi sobie najlepiej z wodoodpornymi tuszami i linerami. Nie wyobrażam sobie demakijażu bez niego. Buteleczka 125 ml starcza na około miesiąc codziennego używania.

3. Chanel- cień w kremie, kolor Fantasme. 
Piękny, migoczący cień, może służyć także jako rozświetlacz. Za każdym razem gdy mam go na oczach słyszę pytania co to za cudo. Owszem, przyznaję, dla mnie jest to kosmetyk magiczny. Nakładam go zwykle na środek powieki lub w wewnętrzny kącik i uzyskuje efekt powiększenia, otwarcia i rozświetlenia oka. Drobinki są srebrzyste i niezwykle eleganckie (nie mają nic wspólnego z tandetnym brokatem). Niesamowicie wydajny, chyba wystarczy mi go do końca życia ;)

4. Eveline Cosmetics- skoncentrowana odżywka do paznokci 8 w 1.
 Ma zapobiegać łamaniu, rozdwajaniu i kruszeniu się paznokci. Od jakiegoś czasu szczególnie dokuczliwy stał się dla mnie problem rozdwajania płytki paznokciowej. Z tego powodu każdy lakier odpadał z końcówek już na drugi dzień. Powiedziałam dość i pomaszerowałam do Rossmanna dziarskim krokiem po odżywkę. Po miesiącu użytkowania faktycznie mogę stwierdzić, że mój problem z rozdwajaniem się zakończył. Ale czy nie będzie nawrotu? Oto jest pytanie. Będę bacznie obserwować.

5. Błyszczyk do ust Make Up Atelier Paris w odcieniu LNR Natural Pink. 
Od kilku lat kupuję profesjonalne kosmetyki kolorowe tej firmy i jeszcze nigdy nie byłam niezadowolona. To samo dotyczy tego błyszczyka- a w zasadzie jak dla mnie pomadki w płynie gdyż daje mocne krycie i jest trwała(bez jedzenia i picia nawet do dwóch godzin to w moim przypadku rekord). Uwielbiam różowe odcienie więc nie mogłam przejść obojętnie obok tego produktu. Nie wysusza ust i pięknie cukierkowo pachnie.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Bourjois BB Cream 8 w 1

Nie mogłam się doczekać kiedy w drogeriach pojawi się BB krem od Bourjois. Wiedziałam, że muszę go wypróbować ponieważ lubię wszelkie tego typu nowinki. Do tej pory chętnie używałam Healthy Mix, który jest akurat u mnie na wykończeniu. To tym bardziej zagłuszyło moje wyrzuty sumienia z powodu nieustannych kosmetycznych zakupów (O zgrozo, dlaczego ciągle mi mało?) :)

 


Podkład jest w kompakcie i ma spełniać funkcje makijażu i pielęgnacji skóry.Według producenta kompakt ten posiada aż osiem zalet: trwałość do 16 godzin, wygładzenie skóry, tuszowanie niedoskonałości, efekt wypoczętej skóry, matowe wykończenie, zapobieganie oznakom przedwczesnego starzenia, nawilżanie, filtr spf 20. Pojemność  6 gram (malutko....)

Moje oczekiwania wobec tego produktu to naturalnie wyglądająca skóra, wypoczęta i pełna energii. Wybrałam kolor nr 22 golden beige. W opakowaniu wygląda na dość ciemny odcień, natomiast na skórze wychodzi jaśniejszy. Nie ciemnieje w trakcie noszenia. Po użytkowaniu tego produktu przez tydzień mogę stwierdzić że:

* jest trwały, utrzymuje się na skórze cały dzień
* na mojej mieszanej cerze po kilku godzinach zaczyna się błyszczeć
* wykończenie jest matowe- dla mnie zbyt płaskie- twarz jest jednolita, ale brakuje jej takiego "glow" jak w przypadku podkładu Healthy Mix tej firmy
*  ma tendencje do wchodzenia w pory i podkreślania suchych skórek
* szczególnego nawilżania skóry nie zauważyłam , natomiast z całą pewnością  podkład nie przesusza
* gąbeczka dołączona do kompaktu jest porządna, dobrze rozprowadza podkład
* świetnie sprawdza się kiedy mamy mało czasu na makijaż, gdyż aplikacja jest szybka i zapewnia dobre krycie
* lusterko w kompakcie jest duże i wygodne


Podsumowując, jest to całkiem dobry podkład o wygodnej formule. Wolę jednak zdecydowanie Healthy Mix. Czy Wy również jesteście zainteresowane tym podkładem? 

piątek, 25 stycznia 2013

Art Deco Golden Vintage Blusher

Golden Vintage to limitowana kolekcja Art Deco sygnowana przez gwiazdę Dite Von Teese. Pojawiła się ona w perfumeriach zimą 2012. Moją uwagę zwrócił puder o satynowym wykończeniu oraz róż do polików. Poza tymi produktami w skład kolekcji wchodzą lakiery do paznokci, pomadki, lakiery do ust, tusz do rzęs oraz paleta do oczu.


Dzisiaj przedstawię bliżej róż do polików. Urzekł mnie pięknym, chłodnym odcieniem różu. Nie jest to produkt mocno napigmentowany. Dzięki temu trudno zrobić sobie nim krzywdę. Efekt jaki można uzyskać przypomina rumieńce po spacerze w mroźny dzień. 


Opakowanie to kwadratowa złota kasetka z wytłoczonymi inicjałami Dity. Cieszy oko i sprawia, że chętnie sięgam po ten róż. 


Wewnątrz mamy 10 gram upiększacza naszego lica oraz duże lusterko.


Róż jest kombinacją trzech uzupełniających się odcieni. Dzięki temu możemy wykonturować poliki poszczególnymi kolorami lub użyć jednocześnie całości. Widoczne są małe drobinki- na szczęście nie jest to tandetny brokat. Na skórze prezentują się subtelnie i rozświetlają.

Na zakończenie dodaję dzisiejszy makijaż do którego użyłam tego różu. 


Bardzo lubię ten produkt i chętnie po niego sięgam.
Czy Wam również przypadł do gustu któryś z produktów tej limitowanki?

niedziela, 20 stycznia 2013

Soraya - Świat Natury Regenerujący olejek do twarzy.

Będąc ostatnio na zakupach zauważyłam nową serię kosmetyczną firmy Soraya. "Świat Natury" to linia wzbogacana o drogocenne oleje i roślinne esencje z różnych stron świata. Widziałam kremy do twarzy i pod oczy, natomiast moją uwagę zwrócił regenerujący olejek do twarzy.
Produkt ten ten zawiera 5 olejów (arganowy, migdałowy,różany, amarantusa i krokosza) i ekstrakt z nagietka.Kosztuje około 20 zł. 
Jak podaje producent; jest to wyjątkowa mieszanka szlachetnych, naturalnych olejów wzbogaconych w witaminy E i F. Esencja stworzona została z myślą o kobietach, które pragną pielęgnować swoją cerę w sposób niebanalny. Nasyca skórę cennymi składnikami odżywczymi, regeneruje, wygładza zapewniając kompleksową pielęgnację. Naskórek ma stać się gładki i elastyczny, ujędrniony, a zmarszczki spłycone.

Mam cerę mieszaną, jednakże zimą łatwo ulega ona przesuszaniu. Poszukiwałam kosmetyku, który stanowiłby lekki "kompres" i łagodził podrażnioną mrozem i wiatrem skórę. Od wczoraj rozpoczęłam stosowanie olejku na noc. Po miesiącu z chęcią podzielę się moimi wrażeniami.

Na ten moment szczególnie przypadł mi do gustu zapach, jest on delikatny- głównie wyczuwam różę i migdał. Opakowanie jest poręczne, plastikowe, o pojemności 50 ml. 


Widziałyście już tę serię kosmetyków w drogerii?  Czy również coś Was skusiło?

sobota, 19 stycznia 2013

Rimmel Apocalips Lip Lacquer

W drogeriach pojawiła się nowość firmy Rimmel- lakier do ust o nazwie Apocalips w gamie kolorów od beży po głęboką fuksję. Przyznaję, że zdjęcie reklamowe zachęca do zakupu, a dodatkowo z moją słabością do wszelkich mazideł do ust sprawa była przesądzona od razu. W efekcie, w moim koszyku zakupowym wylądowały aż cztery sztuki. 


Już testując produkt w sklepie zwróciłam uwagę na przyjemną konsystencję i mocne napigmentowanie. Dalsze spostrzeżenia dokonałam już w domu. 
 
 Zdjęcie z lampą.

 Zdjęcie bez lampy.

 
Kolory na ręce( w tej samej kolejności co na zdjęciach powyżej)
Kolejno od góry:
100 Phenomenon
303 Apocaliptic
600 Nude Eclipse
501 Stellar

 
Dużą zaletą jest precyzyjny aplikator w formię gąbeczki- dosyć sztywny ale delikatny dla ust. Nabiera odpowiednią ilość produktu i ułatwia równomiernie nałożyć produkt.
Mam już kilka wniosków, którymi chętnie się z Wami podzielę. Każdy z kolorów chciałabym potraktować oddzielnie. 


Nude Eclipse to jasny beż, bez drobinek. Nakłada się równomiernie, natomiast lubi zbierać się w załamaniach ust. Moje są teraz przesuszone i ten kolor to uwydatnił. Natomiast jest on z pewnością idealny przy makijażu typu smoky eyes lub stonowanym, dziennym. Trwałość tego koloru jest słaba- dość szybko znika z ust- na szczęście równomiernie. Ponieważ już przywykłam do tego, że jasne szminki i błyszczyki "lubią" tak się zachowywać wybaczam, kosztem tego, że jest to bardzo ładny odcień.


Apocaliptic- piękna, głęboka fuksja.  Zakochałam się w tym kolorze. Tutaj trwałość jest zdecydowanie lepsza a połysk intensywniejszy. Bardzo mała ilość wystarcza na pokrycie całych ust.


Phenomenon- dla wielbicielek kolorów typu nude interesujący kolor bo z domieszką różu. Tutaj podobnie jak w przypadku koloru Nude Eclipse produkt zebrał się w załamaniach ust i nie powalał trwałością. Natomiast podoba mi się, że nie jest on transparenty tylko faktycznie pokrywa usta takim kolorem jaki jest widoczny w opakowaniu.

Ostatni lakier z mojej kolekcji- Stellar. Intensywny i wibrujący koral. Bardzo trwały, nie rozmazuje się poza kontur ust. Ten kolor zebrał wiele komplementów od moich koleżanek. Pytały co mam na ustach :)

Poza tymi kolorami są jeszcze dostępne odcienie z drobinkami. Nie kupiłam ich ponieważ nie przepadam za takim wykończeniem na ustach. 

Podsumowując ten produkt:

+ mocne krycie jak w pomadce
+ połysk jak w przypadku błyszczyka
+ ciekawe kolory- każdy może znaleźć coś dla siebie
+ w przypadku ciemnych kolorów- wysoka trwałość
+ wygodny i precyzyjny aplikator
+ korzystna cena- około 20 zł

- jasne odcienie podkreślają suche skórki i stosunkowo szybko znikają z ust.

Innych minusów na ten moment nie znalazłam- ale jeśli takowe dostrzegę- dopiszę do listy. 

Czy Wy również zakupiłyście ten lakier? Jakie są Wasze wrażenia?





czwartek, 17 stycznia 2013

Witam serdecznie!


Z wielką radością i przyjemnością rozpoczynam moją przygodę z blogowaniem. Pomysł był już od dawna, teraz przyszedł czas na realizację. Kosmetykami interesuję się od niepamiętnych czasów. Przyprawiają mnie one o szybsze bicie serca i zdecydowanie wprawiają w dobry nastrój. Chętnie podzielę się moimi wrażeniami, spostrzeżeniami i opiniami. Od teraz nie tylko dla siebie otwieram szuflady toaletki :)


Zapraszam do lektury, odwiedzania i szczerego komentowania.